wtorek, 29 grudnia 2015

Regenerująca maska do włosów

Przez ostatnie kilka dni używałam suszarki i prostownicy, do tego nie miałam czasu na olejowanie i nakładanie masek przed myciem, dlatego postanowiłam wykorzystać czas wolny i zrobić coś dla włosów, bo są bardzo przesuszone.

Regenerująca maska do włosów:
1 żółtko
2 łyżki oleju kokosowego
1 łyżeczka oliwy z oliwek
1 łyżeczka mleka
1 łyżka miodu
Całość zagęściłam Kallosem keratynowym żeby maska nie spłynęła mi z włosów, ale można do tego wykorzystać każdą inną odżywkę.  





Nałożyłam gotową mieszankę pod foliowy czepek i trzymałam 2,5 godziny. Potem umyłam włosy i na pół godziny nałożyłam maskę John Frieda. Po spłukaniu zabezpieczyłam włosy silikonowym serum a przed rozczesaniem spryskałam je odżywką Gliss Kur. 

Oto efekt:


przed 
(końcówki ewidentnie przesuszone [choć o dziwo - niezniszczone i nierozdwojone!])

po

Różnica jest wyraźnie zauważalna. Końce są nawilżone i dociążone. Włosy lepiej się układają. Maskę bardzo łatwo wykonać więc myślę że będę robiła ją częściej :)


piątek, 25 grudnia 2015

Święta święta

Święta Bożego Narodzenia to dla mnie najpiękniejszy czas w całym roku. Wszystko jest takie przyjemne - wystawy sklepowe od początku grudnia, migoczące światełka i ubrane choinki. Rodzinna atmosfera w domu. Kocham ten czas nawet pomimo tego, ile pracy wymagają przygotowania. Lubię spędzać czas z bliskimi, to piękne, że każdego roku 24 grudnia zasiadamy do stołu, dzielimy się opłatkiem, spędzamy ze sobą miło czas. W dobie komercji nie należy zapominać co tak naprawdę świętujemy. Tu nie chodzi o prezenty, o to kto będzie miał piękniejsze ubrania czy smaczniejsze potrawy. Tak naprawdę najważniejsze jest to, co mamy w sercach. Świętujemy narodzenie naszego Zbawiciela, wszystko inne jest tylko dodatkiem. To bardzo piękne i magiczne chwile, które bardzo doceniam. 






 Przed wigilią zawsze zajmuję się wypiekaniem pierniczków. W tym roku okazało się jednak, że zginął przepis który miałam od kilku lat, dlatego z pomocą Internetu wybrałam inny. Pierniczki wyszły przepyszne! Wszystkim bardzo smakują i szybko znikają. Przepis znajdziecie tutaj.



W moim domu zawsze po kolacji nadchodzi czas na rozdawanie prezentów. Co dostałam w tym roku? Od rodziny to co lubię najbardziej czyli ciuchy :P sweterek i koszulę, a także mały portret króla :D Od jednej przyjaciółki dostałam pięknie zapakowany prezent z Douglasa. W zestawie był brokat, który wykorzystam w Sylwestra, balsam do ust oraz żel pod prysznic. Od drugiej przyjaciółki prezent jeszcze nie dotarł. 

Moi bliscy także byli zadowoleni z prezentów które otrzymali. Mama dostała koszulę nocną, Tata książki, brat koszulkę patriotyczną, siostra zegarek, bratowa sweterek  i cynamonowy krem do rąk, a szwagier cieplutką bluzę. Nie mogę napisać, co otrzyma najstarsza siostra, która mieszka za granicą, ponieważ w natłoku przedświątecznych obowiązków i z powodu ogromnych kolejek na poczcie paczka nie została jeszcze wysłana, a wiem, że tu zagląda :)








Wieczorem  oczywiście tradycyjne oglądaliśmy Kewina (nie wyobrażam sobie Świąt bez tego filmu!) a potem z siostrą poszłam na Pasterkę.

Teraz trochę o makijażu, bo użyłam między innymi kosmetyków z ostatniego haulu z ezebry. Obiecałam je wypróbować właśnie w Święta. Jestem bardzo mile zaskoczona niektórymi z nich, co więcej, żaden kosmetyk mnie nie rozczarował. Makijaż wyglądał bardzo ładnie i trzymał się długo. Na początku trochę zmartwiła mnie konsystencja błyszczyku Manhattan, bo po nałożeniu czułam jakbym miała na ustach wodę, jednak uczucie to szybko minęło a błyszczyk trzymał się bardzo długo i ma prześliczny kolor. Jestem bardzo zadowolona z tego zamówienia.

Tymczasem uciekam, idziemy świętować dalej! :)
Wesołych i rodzinnych Świąt wszystkim!





niedziela, 20 grudnia 2015

4 tygodnie z kozieradką - czyli o moich efektach z wcierką

Wcierki do włosów zmieniam z reguły co 3 tygodnie, ponieważ po tym czasie skóra głowy przyzwyczaja się i nie przynoszą one już tak dobrych rezultatów, ale ponieważ moja paczka z Jantarem przyszła dopiero niedawno, kozieradkę wcierałam o jeden tydzień dłużej.



Przeczytałam o niej w sieci wiele dobrego, dlatego postanowiłam przetestować ją na sobie. Niestety u mnie nie sprawdziła się w ogóle. Nie zahamowała ani trochę wypadania włosów, ani znacząco nie wpłynęła na ich porost. Pojawiło się u mnie dużo baby hair, ale nie wiem na ile jest to zasługa właśnie kozieradki, a na ile oleju rycynowego który także raz w tygodniu stosuję na skórę głowy. Ponieważ mam farbowane włosy, łatwo było mi zmierzyć ich przyrost po odrostach. Wyniki przedstawiają się następująco:

19.11 - odrost 2/3 cm
17.12 - odrost 3/4 cm

Czyli stosowanie 'wywaru' nie pomogło moim włosom urosnąć, ponieważ 1 cm przyrostu po miesiącu obserwowałam na swoich włosach także bez stosowania wcierek. Dam jej drugą szansę, kiedy skończy mi się Jantar.

Kozieradka ma dość intensywny zapach, bo pachnie (cuchnie?) rosołem, dlatego wywar najlepiej przygotowywać codziennie, ponieważ świeży nie wydziela zapachu.

Jak przygotowywałam wcierkę? Do kubka wsypywałam łyżeczkę nasion kozieradki, następnie zalewałam je wrzątkiem. Parzyłam pod przykryciem do wystygnięcia, po czym przelewałam do buteleczki po jedwabiu Marion, bo według mnie ma ona najwygodniejszy aplikator. Wywar wcierałam we włosy codziennie.

Jestem zawiedziona brakiem efektów u mnie, bo większość dziewczyn poleca tą kurację w walce z wypadaniem włosów. Widocznie mój problem jest zbyt poważny żeby poradziła sobie z tym sama wcierka. Rzeczywiście każdego dnia od jakiegoś czasu tracę niewyobrażalną liczbę włosów. Od dziś biorę tabletki biotebal, więc po miesiącu dam znać o efektach.

Teraz kozieradka znajdzie u mnie inne zastosowanie, nie zewnętrznie, a wewnętrznie, ponieważ jest ona polecana w przypadku braku apetytu, co niestety jest moim ogromnym problemem. Mam nadzieję, że chociaż w tym wypadku się sprawdzi.

czwartek, 17 grudnia 2015

Haul kosmetyczny ezebra

1 grudnia hurtownia kosmetyczna ezebra.pl zorganizowała dzień darmowej dostawy. Wraz z Agnieszką dołączyłyśmy do akcji i postanowiłyśmy zamówić kilka kosmetyków.


Przesyłka dotarła do mnie z dużym opóźnieniem, ale było to spowodowane ogromną ilością zamówień, które otrzymali tego dnia. Na szczęście jest to bardzo solidna firma (już nie raz składałam u nich zamówienia i pewnie jeszcze wiele razy zrobię zakupy z tej drogerii) i w ramach przeprosin wysłali maile z przeprosinami oraz informacją, że na następne zakupy otrzymamy 10% zniżki. 

Co kupiłam?

1. Bronzer NYC 8,49 zł
Niedrogi, a polecany przez wiele beauty-blogerek.
2. Pomadka Makeup Revolution 4,89 zł
3. Cienie do powiek Astor (dla mamy) 3,70 zł
4. Błyszczyk Manhattan (nie ma już mojego ulubionego błyszczyka Miss Sporty) 3,79 zł
5. Pilniczek do paznokci 1 zł

Kosmetyki do makijażu przetestuję w święta.

Nie mogło oczywiście zabraknąć mojej ulubionej pielęgnacji czyli kosmetyków do włosów. Tym razem kupiłam Kallosa Multivitamin (9,96 zł), Garnier Ultra Doux z olejkiem awokado i masłem karite, gdyż przeczytałam o niej wiele pochlebnych recenzji. Odżywka ta ma świetny skład, dlatego myślę, że sprawdzi się doskonale na moich włosach. Zamówiłam też niezawodną wcierkę - Jantar (9,89 zł).




Bardzo serdecznie polecam zakupy w drogerii internetowej ezebra.pl 







poniedziałek, 14 grudnia 2015

Moje kosmetyki do włosów

Zebrałam w jedno miejsce wszystkie  moje kosmetyki do włosów - od szamponów, przez odżywki i maski, do lakierów. W tym poście opiszę Wam czego używam, co mi odpowiada a co nie.


Jak widać na załączonym zdjęciu mój zestaw jest dość pokaźny. To dlatego, że testuję kosmetyki, aby dobrać najodpowiedniejsze dla moich włosów. Nie z każdego zakupu jestem zadowolona, ale pamiętajcie, że nie zawsze to co nie sprawdza się u mnie, nie podziała także na Wasze włosy. Trzeba po prostu próbować, metodą prób i błędów kompletować swoje kosmetyki.



SZAMPONY:

Od tych produktów oczekuję ab dokładnie domyły skórę głowy i zmyły oleje. Lubię szampony Joanna Naturia i często je kupuję. Moim ulubionym jest ten z makiem i bawełną, bo pachnie obłędnie. Tych szamponów używam na zmianę z Joanną Professional z olejkiem arganowym oraz ostatnio z Garnierem Goodbye Damage (bo testuję całą pomarańczową serię). Muszę zakupić też delikatny szampon bez SLS dla dzieci Babydream, ale zawsze zapominam. Także Schauma sprawdza się u mnie rewelacyjnie. Szamponem myję tylko skalp. Włosy na długości myję odżywką.





Producent na szamponie z Aussie zapewnia, że jest termoochronny. Nie wiem na ile jest to prawda, ale zawsze, kiedy wiem, że będę prostowała włosy, myję je tym właśnie produktem. Lubię go za zapach, a włosy po nim są mięciutkie i dociążone. 


ODŻYWKI I MASKI:

świetna! mój nr 1

godna polecenia, recenzję macie tutaj 


tych produktów dawno nie używałam, nawet nie pamiętałam, że je mam


świetna


u mnie się nie sprawdziła, jest zbyt mało treściwa dla moich włosów, ale używam jej do mycia


bardzo dobra, używam jej po każdym myciu żeby dociążyć włosy

bardzo dobra, jak większość kallosów które miałam, a testowałam już Algae, Banana, Color, Keratin i właśnie Blueberry


niestety nie dla mnie, moje włosy nie lubią protein, reagują puchem, ale zużyję ją do mycia

OLEJE:

Mój ulubiony to polecany przez wszystkie włosomaniaczki olejek Babydream fur Mama dostępny tylko w Rossmannie. Używam go zarówno do olejowania włosów, jak i nawilżania ciała po kąpieli. Oliwka ta ma lepszy skład niż inne produkty dla dzieci tego typu (np popularny Johnson's Baby) bo nie zawiera parafiny! To ważna informacja dla młodych matek, aby czytać składy, bo niektóre te oliwki zawierają właśnie parafinę i inne substancje ropopochodne, które mogą zatykać pory na skórze dziecka. Producent na opakowaniu oliwki Baby Dream fur Mama opisuje ją jako oliwkę na rozstępy, ale ma tak rewelacyjny skład, że tak jak napisałam wcześniej sprawdza się zarówno do olejowania włosów, nawilżania ciała jak i będzie milion razy lepsza dla dzieci niż droższe, bardziej popularne produkty.


Kolejny bardzo fajny olej, to oczywiście olej kokosowy :) bardzo go lubię, a od Agnieszki z wwwlosy.pl dowiedziałam się, że jest to olej wnikający wgłąb włosa. O olejowaniu powstanie osobny post, jednak warto zaznaczyć że zmycie tego z włosów wbrew pozorom nie jest trudne!




Do olejowania skalpu używam oleju rycynowego i łopianowego Green Pharmacy ze skrzypem przeciw wypadaniu włosów.



Oprócz tych produktów używam także najzwykleszej w świecie oliwy z oliwek.

PRODUKTY TERMOOCHRONNE:
Mgiełka i serum Marion, a także wspomniany wcześniej szampon z Aussie.

INNE PRODUKTY:

Nafta kosmetyczna, ale używana rzadko bo zazwyczaj przed myciem mam na włosach oleje albo maskę z miodem.


Serum do zabezpieczania końcówek (BARDZO WAŻNY PRODUKT W PIELĘGNACJI WŁOSÓW!). Tu faworytem jest serum z Garniera Goodbye Damage. Mam także serum z avonu, ale niestety dopiero po zakupie przeczytałam skład. Niestety zawiera wysuszający Alkohol Denat, ale skoro już kupiłam muszę je zużyć. Mam nadzieję że spełni swoje zadanie i zabezpieczy końce przed uszkodzeniem.


W mojej kolekcji są też lakiery do włosów, ale używane bardzo rzadko i tylko okazjonalnie.

Jak widzicie mam tego trochę, ale zużywam wszystko na bieżąco i lubię testować różne produkty. 

Do napisania!





niedziela, 6 grudnia 2015

Mikołajkowa Paka dla Bezdomniaka

Dzisiaj, 6 grudnia, z okazji mikołajek, schronisko w mojej okolicy zorganizowało akcję pod tytułem „Mikołajkowa Paka dla Bezdomniaka” podczas której można było przywieźć karmy, koce, miski, smycze i inne potrzebne psiakom rzeczy, a także wyprowadzić pieski na spacer, pogłaskać je i pobawić się z nimi, tak aby każdy poczuł się kochany.

Ja także wzięłam udział w tej akcji. Wraz z moimi trzema koleżankami zakupiłyśmy karmę (uznałyśmy że to właśnie jedzenie przyda się najbardziej) i udałyśmy się do schroniska.

tyle karm zawiozłyśmy dziś do schroniska


 Dzień był tak piękny, słoneczny i cieplutki, dlatego spacer to idealne rozwiązanie na  popołudnie. Każda z nas wybrała sobie psiaka, z którym poszła. Ja wybrałam sobie urwisa, musiał koniecznie iść pierwszy i wykazywał agresję do psa mojej koleżanki :P więc musiałyśmy uważać,  ale mimo to był bardzo kochany.

mój smyk :) 





Kiedy oddawałyśmy psy wolontariuszkom okazało się, że jeden z nich bardzo nie chce wrócić do boksu. Zapierał się nogami, piszczał. A że był bardzo spokojniutki, ładnie spacerował, postanowiłam go zabrać na jeszcze jeden spacerek podczas gdy koleżanki wymieniły psiaki na inne, które też chciały pobiegać. Po powrocie z drugiego spaceru nadal nie chciał wrócić do boksu. Przykucnęłam do niego a on się tak słodko do mnie przytulił, piszczał cichutko. Najgorsze było dla mnie to że musiałyśmy go oddać pomimo że tak bardzo nie chciał. Musiałam go wziąć na ręce i wnieść do schroniska, inaczej się nie dało. Chciał iść wszędzie, w każdą stronę, byleby nie w stronę kojców.

Dzisiejsza akcja  cieszyła się ogromnym powodzeniem. Według danych ze schroniska Udało się zebrać prawie 700 kg suchej karmy, ponad 200 kg karmy w puszkach, mnóstwo przysmaków, smyczy, obroży, legowisk, zabawek, kocy, ręczników i wiele innych przydatnych rzeczy, a psiaki spacerowały prawie cały dzień. Dwa z nich znalazły nowych właścicieli i pojechały do  domków :) 

Obiecałyśmy sobie że będziemy odwiedzać schronisko częściej, bo spacery z pieskami są organizowane co tydzień.

Zachęcam wszystkich do udziału w tego typu akcjach!  Warto dać tym małym istotkom odrobinę radości!
 





 Pamiętajcie, że to jak traktujemy bezbronne zwierzęta świadczy o nas samych. Ludzie potrafią być okrutni, zapominają że zwierzęta czują i cierpią tak samo jak my. Wiele osób bierze psiaki a potem oddaje je do schronisk albo co gorsza porzuca w lesie bo jako dorosły piesek już nie jest taki słodki… 

Na szczęście coraz więcej osób angażuje się przeróżne pomocne działania i okazuje swoją pomoc. Tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis. Do napisania!



czwartek, 26 listopada 2015

Aktualna pielęgnacja twarzy (cera trądzikowa)


Z pozdrowieniami dla Agnieszki :*


***


Pani Dermatolog zaleciła mi ograniczenie nakładanych na twarz specyfików do minimum. Plan mojej pielęgnacji jest dzięki temu zdecydowanie prostszy, niż przed leczeniem, kiedy to stosowałam wszystko co mi tylko wpadło w ręce, a o czym wyczytałam że działa na trądzik.

Produkty, których używam wypisałam tutaj. Są to:
* Cetaphil Emulsja do mycia
* Cetaphil Balsam
* Atrederm 
* Acnatac
* dodatkowo także peeling bioderma

Plan mojej pielęgnacji wygląda następująco:

RANO:
Przetrzeć twarz Cetaphilem za pomocą płatka kosmetycznego. Następnie nałożyć Cetaphil Balsam. Na tym powinnam zakończyć poranną higienę twarzy, jednak ostatnio ponownie zaczęłam bawić się w makijaże, bo moja twarz strasznie czerwienieje, np. kiedy wchodzę z dworu do pomieszczenia lub nawet wtedy, kiedy lekko dotknę ją ręką. Tak więc nakładam również podkład (z filtrem! w tej chwili testuję Loreal True Match) oraz puder.

PO POŁUDNIU:
Dokładnie zmywam makijaż. Wspomagam się chusteczkami do demakijażu oraz delikatnymi płynami micelarnymi. Nawilżam twarz Cetaphilem oraz (kiedy mi się przypomni) olejem kokosowym.

WIECZOREM:
Ponownię przemywam twarz Cetaphilem. Czekam pół godziny i stosuję jednego dnia Atrederm, a drugiego Acnatac, na zmianę. Kiedy moja skóra jest makabrycznie i widczonie przesuszona (mam wrażenie, że zaraz pęknie) robię przerwę w lekach przeciwtrądzikowych a nakładam Cetaphil Balsam.

Co 5 dni stosuję peeling Biodermy. Raz w tygodniu robię ziołową 'parówkę': do dużego garnka wrzucam 4 torebki rumianku, następnie zalewam to wrzątkiem. Zakrywam się ręcznikiem i próbuję wytrzymać nad parą jak najdłużej, z reguły daję radę 10 - max 15 minut. Kiedy czuję że moja cera "potrzebuje" dodatkowego oczyszczenia, stosuję pastę oczyszczającą Ziaja Manuka, lub inne maseczki.

Właściwie według dermatologa powinnam ograniczyć się do Cetaphilów, maści i peelingu Biodermy. O makijażu podczas leczenia miało nie być mowy. No cóż, przez 7 miesięcy trwania kuracji wytrzymałam zaledwie 3 tygodnie bez makijażu (pomijając wakacje, kiedy malowałam się baaaardzo rzadko).

Ostatni tydzień z Tetralysalem !!!! :) :) :) 

A co będzie dalej? ....

Pozdrawiam,
Madlen.




wtorek, 24 listopada 2015

Dzień dla włosów - akcja nawilżanie

Moje włosy z natury są kręcone, a co za tym idzie również suche. Postanowiłam więc zapewnić im odpowiedni poziom nawilżenia. Maska, którą zrobiłam jest bardzo prosta, a wiele składników znajdziecie w swojej kuchni.

Krok 1 - przygotowanie maseczki
Do pojemniczka (ja mam po serku mascarpone) dałam łyżkę miodu. Następnie podgrzałam olej kokosowy w kąpieli wodnej aby się rozpuścił, a kiedy troszkę ostygł przelałam go do miodu. Następnie dolałam troszkę oliwy z oliwek i oliwki Babydream fur Mama. Aby zagęścić moją maskę dodałam 2 łyżeczki Kallosa Blueberry i 2 łyżeczki maski Eveline Argan&Silk. Wszystko dokładnie wymieszałam.





miód

rozpuszczony olej kokosowy

gotowa maska


Krok 2 - nakładanie maseczki
Włosy spryskałam odżywką bez spłukiwania Gliss Kur, następnie rozczesałam je za pomocą mojej Tangle Teezer. Na zwilżone odżywką włosy nałożyłam moją maskę domowej roboty. Delikatnie i dokładnie ją rozprowadziłam. Na czubku głowy upięłam za pomocą spinki koczka ślimaczka i nałożyłam foliowy czepek. Maskę trzymałam na włosach około 2 godzin. Wygląda to dość komicznie :P ale moi bliscy są już przyzwyczajeni do eksperymentów.









Krok 3 - mycie włosów
Mycie jak zawsze rozpoczęłam od zwilżenia włosów wodą. Następnie na długości rozprowadziłam odżywkę Green Pharmacy z pokrzywą, a skalp umyłam szamponem Joanna Naturia Mak i Bawełna. Następnie wszystko dokładnie spłukałam. Nie martwcie się - wbrew pozorom bardzo łatwo zmyć taką papkę. Włosy owinęłam w ręcznik.

Krok 4 - nakładanie odżywki
Po odsączeniu nałożyłam na włosy odżywkę Kallos Banana. Ponownie nałożyłam na głowę foliowy czepek. Zajęłam się przygotowaniem kąpieli po czym weszłam pod prysznic. Przez cały ten czas odżywka działała, a pod wpływem ciepła jej składniki lepiej wchłonęły się w każdy włos.

Krok 5 - spłukiwanie
Odżywkę bardzo dokładnie należy spłukać chłodną wodą. Tak właśnie zrobiłam. Następnie ponownie zawinęłam włosy w ręcznik.

Krok 6 - rozczesywanie
Pewnie wiele z Was oburzy się faktem iż rozczesuję mokre włosy, bo każda włosomaniaczka wie, że wtedy są bardziej podatne na uszkodzenia. Niestety przy kręconych włosach wręcz należy rozczesywać się na mokro, co potwierdza także Anwen :)

Użyłam odżywki bez spłukiwania Gliss Kur, delikatanie rozczesałam włosy po czym nałożyłam odrobinkę Ziaja Intensywne Wygładzanie. Końcówki zabezpieczyłam kropelką olejku arganowego.

Krok 7 - pozostawienie włosów do naturalnego wyschnięcia
Aby mieć zdrowe włosy należy unikać suszarki i prostownicy. Tak też uczyniłam. Włosy wyschły same.

Zdjęcia pokazują jak wyglądały moje włosy przed, a jak po mojej nawilżającej akcji. Może zdjęcie nie oddaje efektu, ale czuć było że są nawilżone, były także bardzo miękkie w dotyku.





Pozdrawiam :)
Madlen

sobota, 21 listopada 2015

Kondycja paznokci po ściągnięciu żelu

O tym jak chwaliłam żelowe paznokcie możecie przeczytać tutaj.

Po ich zdjęciu mój entuzjazm nieco przygasł. 
Moje naturalki zawsze były słabe, kruche i łamliwe. Nigdy nie mogłam ich zapuścić, bo albo się łamały albo rozdwajały. No więc, krótko - teraz są jeszcze gorsze.

Moja kosmetyczka, Kamila, spiłowała żel ale nie całkowicie. Powiedziała, że zostawi jedną warstwę. żeby moje paznokcie nie były zbyt miękkie. Wygląda to trochę niefajnie, ale tylko z bliska. W domu sama spiłowałam paznokcie do zera bo były zbyt długie (dość szybko rosły mi pod żelem). Posmarowałam je także odżywką. Następnego dnia zauważyłam że pękł mi jeden żel więc go usunęłam. Oczywiście przy tym zdarłam też warstwę paznokcia. Wygląda teraz tragicznie, to samo później stało się z następnym.

Teraz po prostu muszę czekać aż moje naturalne zupełnie odrosną, tylko tak pozbędę się żelu. Więc długa droga przede mną. Szczerze powiedziawszy nieprędko zdecyduję się ponownie na przedłużanie. Chyba jednak postaram się zapuścić swoje wszelkimi sposobami. 

Miłego weekendu ! 
Madlen

EDIT: Jutro minie tydzień od zdjęcia żelu. Paznokcie wyglądają tragicznie i bolą tragicznie.

NIGDY WIĘCEJ NIE ZDECYDUJĘ SIĘ NA ZROBIENIE ŻELOWYCH PAZNOKCI. Gra nie  jest warta świeczki. O ile kiedy je mamy jest super, o tyle po ściągnięciu już nie jest tak fajnie. 


czwartek, 19 listopada 2015

Alfaparf Milano Semi Dilino Moisture szampon i maska

Kiedy zamawiałam kosmetyki do włosów w hurtowni fryzjerskiej dostałam w gratisie próbki tytułowego szamponu i odżywki. Przyznam szczerze że wcześniej w ogóle nie słyszałam o tej marce.







Dzisiaj postanowiłam przetestować te maleńkie saszetki. Zarówno szampon jak i maska sprawdziły się rewelacyjnie!

Szampon ma dość gęstą konsystencję dlatego musiałam go troszeczkę rozwodnić. Włosy na długości jak zawsze zabezpieczyłam odżywką (tym razem Green Pharmacy z pokrzywą, która totalnie nie sprawdziła się u mnie jako drugie "o" w metodzie OMO), a skalp umyłam rozwodnionym szamponem. Przy spłukiwaniu  szampon spłynął na całą długość włosów, więc miałam pewność że są dokładnie umyte. Po odsączeniu ręcznikiem włoski były mięciutkie jak po zastosowaniu jakiejś odżywki.

Maskę obficie nałożyłam na całą długość włosów. Trzymałam ją pół godziny pod foliowym czepkiem. Następnie spłukałam ją chłodną wodą.

Końcówki jak zawsze zabezpieczyłam silikonowym serum i pozostawiłam włosy do naturalnego wyschnięcia. 

Teraz są leciutkie, miękkie, uniesione od nasady, nawilżone, sprawiające wrażenie że jest ich dużo (a uwierzcie, jest ich naprawdę malutko!). Jestem bardzo zadowolona z działania tych produktów. Szkoda że są tak drogie (znalazłam na allegro w granicach 35-50 zł co jest dla mnie zbyt dużym wydatkiem jak na kosmetyki do włosów), ale w mojej opinii warte swojej ceny, skoro po jednym użyciu jestem tak zadowolona. Warto je przetestować! :)