Pielęgnacja włosów jest ściśle powiązana z dbaniem o nasze zdrowie. Stan naszych włosów odzwierciedla stan naszego organizmu. Gdzieś wyczytałam, że włosy "pamiętają" co jemy i pijemy. Musimy zwracać więc uwagę nie tylko na czynniki zewnętrzne (pielęgnacja, higiena, kosmetyki, uszkodzenia mechaniczne), ale przede wszystkim na czynniki wewnętrzne (dieta, hormony, suplementacja, uwarunkowania genetyczne).
Jakie zioła na co?
Łupież, łojotok, wypadanie - łopian i tatarak.
Łopian można stosować jako wcierkę do włosów. W książce jest przepis z 6 łyżkami spirytusu, jednak ja mam bardzo wrażliwą skórę głowy, dlatego przepis zmodyfikowałam, żeby jej za bardzo nie przesuszyć:
2 łyżki korzenia łopianu zalać 5 łyżkami przegotowanej wody i 1 łyżką spirytusu. Szczelnie zamknąć, odstawić na kilka dni. Przecedzić i raz dziennie wcierać w skórę głowy.
Wzmacniająco na włosy ma działać także stosowanie wcierki z sokiem z czarnej rzodkwi lub pokrzywy:
Liście pokrzywy zalać dwiema łyżkami przegotowanej wody i łyżką spirytusu. Po kilku dniach przecedzić i wcierać.
Farbowanie włosów bardzo im szkodzi, niszczy ich strukturę, jednak jest bardzo popularne. Można uzyskać wymarzony kolor, podkreślający urodę, przykryć siwiznę i poprawić wygląd. Na rynku mamy ogromny wybór różnych farb, i mniej i bardziej inwazyjnych, jednak najbezpieczniejsza jest koloryzacja farbami ziołowymi. Najbardziej popularną jest henna.
Przy pielęgnacji włosów zaleca się picie drożdży. 1 deko drożdży rozpuścić w szklance ciepłej wody z dodatkiem łyżeczki cukru. Odstawić na dwie godziny. Pić 2 razy dziennie po pół szklanki przez miesiąc.
Picie drożdży jest polecane przez wszystkie włosomaniaczki, jednak nie jest ono dla każdego. Przyznaję się - mnie się nie udaje. Próbowałam kilka razy ale wszystkie podejścia kończyły się źle, dlatego więcej razy nie spróbuję.
Jest dużo sposobów na to aby dbać o włosy od wewnątrz. Ja nigdy nie wytrwałam w postanowieniu zdrowej diety, ale wierzę, że tym razem mi się uda. Oczywiście nie zamierzam sobie odmawiać wszystkich smacznych przyjemności, ale będę starała się je ograniczać i jeść jak najrzadziej. Co do wcierek - odkryłam nowe przepisy i zamierzam je z czasem wypróbować, aby zastąpić mój Jantar i kozieradkę.
Pamiętajcie - to co wewnątrz organizmu widać na zewnątrz! Od włosów, przez paznokcie, po cerę. Dbajmy o siebie :)
Zaciekawiła mnie ta wcierka z łopianu, myślę nad wypróbowaniem jej :)
OdpowiedzUsuńhttp://makelifeawsome.blogspot.com/
w takim razie czekam na Twoją opnię :)
UsuńTeż mam te książkę!
OdpowiedzUsuńHeh naprawdę? No proszę :) u mnie w domu dużo jest takich nieodkrytych skarbów. Ta książka zawiera ogromną ilość informacji!
OdpowiedzUsuńFajne przepisy;) Mam ochotę na tą wcierkę ze spirytusem, bo mojej skórze to nie szkodzi;)
OdpowiedzUsuń